# 93. babcia w piwnicy?

Wstałam dziś z pięknym postanowieniem, że jak przyjdę ze szkoły to wskakuję do łóżka i śpię do rana. Niestety męczyły mnie koszmary o babci zamkniętej w piwnicy, która kazała Potterowi złożyć jakieś dziecko w ofierze. Dlatego też postanowiłam jednak wstać, ogarnąć to i owo już na środę (biologia, wos, niemiecki). Do kina jedziemy (lub nie...) jednak w czwartek, co oznacza, że trzeba zrobić filmik na informatykę góra w środę. ;< Nie mam pomysłu ani chęci. Robi się coraz zimniej (skoro już nawet ja mam lodowate dłonie). Trzeba się na roraty wybrać, zebrać kilka podpisów do indeksu i mieć spokój. Jezu, zapomniałam zjeść wczoraj czekoladki z kalendarza adwentowego, co za strata!
Kiedy dotarłam rano do szkoły, wzięłam niemiecki w łapki, gdyż miał być sprawdzian, na który się nic nie uczyłam. Nie potrafię ocenić, co dostanę... Pewnie w środę się okaże. ;) Następnie była matma, zgłosiłam enkę, bo nie ogarniałam zadania, pan nie wpisał, więc spoko. ;d Kolejna chemia i w sumie jakbym była pytana to wszystko bym powiedziała - zgłoszę się za tydzień (pół klasy ma taki zamiar, cóż xd). Następnie angielski i żal mi siebie, bo zrobiłam tak głupie błędy na tym dzisiejszym sprawdzanie. Jednakże piąteczka jest, huehue. Na koniec polski. Rysowałam sobie po zeszycie, bo 'Legenda o św. Aleksym' jakoś do mnie nie trafia, so sad. I ogólnie zmarzłam czekając na autobus. Jutro do 13:35, mmm.