wtorek, 11 grudnia 2012

# 1O1. ajerkoniak jest niesmaczny.

Dziś post dodaję później niż zwykle, gdyż niedawno wstałam, huehue. Jestem tak wypoczęta, że teraz nauka na sprawdzian z biologii, kartkówkę z wosu (i prawdopodobnie z niemca) oraz powtórzenie z polskiego będzie przyjemniejsza niż zwykle. Dodatkowo zrobiłam sobie jeszcze kubek maxwell house. ♥
Rano do autobusu wbiłam ostatnia, a był tak wypchany, że stałam na schodkach. Chyba najwygodniejsze miejsce, jakie może być (jeśli chodzi o te stojące). W pewnym momencie mama ze swoim dzieckiem wysiadali. Chłopczyk zahaczył tornistrem o barierkę. Mama w jedną stronę ciągnie, on w drugą. Jezu. Nie wiem po co to piszę, ale o tak wczesnej porze śmieszy mnie wszystko, nawet nieszczęście przedszkolaka. Sto sześćdziesiąt siedem centymetrów czystego zła. Tak, tak. Skurczyłam się. Chyba, że nasza pielęgniarka ma ze sobą problemy i sama mnie skurczyła. Zresztą każdy jest niższy niż myślał. Nawet Olek, który ma prawie dwa metry wysokości. xD Trzeba się do lekarza w przyszłym tygodniu wybrać. Zrobić bilans i tak dalej. Dziś na początek dwa polaki, mmm. Kolejna lekcja to matematyka i dostałam cztery ze sprawdzianu, huhuhu. Jak na to, że tylko mózgi matematyczne - Domino, Kasia i oczywiście Piotr (dzięki mnie wypatrzył sobie jeszcze jeden punkt) dostali piątki to jest super. Oczywiście zrobiłam tak głupie błędy... Jednakże pan powiedział, że ładnie napisałam. Też tak sądzę, więc lubcie mnie. xD Poszłyśmy z Elizą na gorącą czekoladę, kupiłyśmy cappuccino... Smak mi nie odpowiadał - ajerkoniak, fuj. Przedsiębiorczość w klasie informatycznej, w której nie było neta. Za to załatwiłam sobie simsy 3 i kangurka kao na święta, huehuehue! Wiem, że i tak w to nie pogram, bo pewnie nie będzie się mi chciało, ale cóż. Gadający Tom jest fajny, lubię jak mruczy. ^^ Następnie była lekcja fizyki. Wieszałyśmy gazetkę o stanie wojennym. Na koniec kultura. Lubię tę lekcję, choć większość osób ona nudzi. Miałam dać zdjęcia do fotografa, ale wszystkie są tak przeciętne, że nie potrafię wybrać czegoś dobrego. :C Byłam z Emilką po tusz, oczywiście jeszcze go nie mają. Zapieprzałam 'tak daleko' po to, aby moje okulary zaparowały pod wpływem ciepła, no fajnie. Kupiłam za to jakiś lakier i mój balsam do włosów w naturze. *-* W autobusie znowu sobie postałam, bo przecież przyszłam prawie ostatnia. Byłam u fryzjera. Powróciłam do grzywki na skos. Teraz musi troszkę urosnąć. Pasuje mi obecna długość, jednak dłuższą nie pogardzę. xD


Notka bez zdjęcia jest jakaś taka pusta, dlatego macie tu znowu jakiegoś starocia sprzed dwóch lat?

8 komentarzy:

  1. Hehehe jaki słodziak na zdjęciu:PP

    OdpowiedzUsuń
  2. No :D Co do ajerkoniaku, to faktycznie jest ohydny. XD A moja mama np. uważa go za rarytas. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog.
    Fajny, ciekawy post.
    Podoba mi się.;)
    Super wystrój.
    Jak zrobiłaś ten napis na samej górze ?

    Zapraszam do mnie:
    flushebrry.blogspot.com

    Zaobserwuj i skomentuj - odwdzięczę się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok. Już Cię lubie za tą 4 z matematyki hahaha :D
    W sumie to dobrze, że się z wszystkiego śmiejesz ! Lepsze to niż płakanie ;)
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. 167 to dla ciebie mało? chryste, to ja ze swoim 160 jestę hobbitę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne zdjęcie ;) W takim razie trzymam kciuki za sprawdzian z biologii ;)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*

    OdpowiedzUsuń