Stan łaski uświęcającej.
No siema. ^^ Wczoraj była sobie burza, trzasnęło gdzieś w mój dom i wieżę w kuchni spaliło - według mniemania tatusia, który od rana się już awanturował, że nikt nie dba o jego rzeczy, hahaha. Dziwne, bo jak ja dotknęłam tego sprzętu to odżył i funkcjonuje normalnie. xD Hmm... Dziś obudziłam się o szóstej i było tak ciemno, że myślałam, iż to dalej sen. Ogarnęłam się dosyć szybko i poszłam na autobus. Super, świetna deszczowa pogoda. -_- Dlatego właśnie nie lubię jesieni. Jak dla mnie - najgorsza pora roku. Na pierwszej lekcji poszliśmy do kościoła na spowiedź w ramach religii. Jestem teraz 'w stanie łaski uświęcającej', lubcie mnie! :D I oczywiście wpakowałam się w największą kałużę i moje buty były przemoczone, spoko. Później piękna wiadomość, mianowicie - nie było wos'u, huehue. Za to geografia nas nie ominęła (znaczy zastępstwo)... Jak ja się cieszę, że niektóre przedmioty będą tylko w tym roku. ^^ Później biologia i oczywiście nic nie pamiętałam na teście kompetencji. Na polaku kartkóweczka. Przyjemne pytania, jestem zadowolona. Poza tym siedzę sobie cichutko w klasie, a pani 'no to swoje zadanie domowe przeczyta numer... 13!' Dlaczego ja? Już nie lubię tej liczby. xD W zasadzie mój sen o pani Małgorzacie, która była żółwiem ninja się pani spodobał, więc spoko. xd No i na koniec matma. Kurde nie wiem, jak określić tę lekcję. Niby fajna, no. Niemalże równo z dzwonkiem wybiegłam z klasy, aby zdążyć na autobus i gdy byłam już na pks - autobus odjechał, więc trzeba było czekać 40 minut. Kupiłam wreszcie książkę od wosu. Wróciłam do domu, a mama mi obiad ugotowała, lol. Byłam w szkole, bo pani S. coś ode mnie chciała. Ej, a ja chcę wrócić do podstawówki. Oni mają teraz taki fajny projekt, awwwwwww. Pojadą sobie do Krakowa, Wrocławia, na Wolin czy gdzieś tam jeszcze... :C A ja mam jutro na dziesiątą i tylko cztery lekcje! <3
A na dobry koniec dnia... f e n e k ♥
2,5 mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz