wtorek, 25 września 2012
Piąteczka, huehue.
Poszłam spać o drugiej, wstałam o szóstej, jest fajnie! *-* Pogoda się poprawiła, dziś było cieplej = nie potrzebowałam rękawiczek. Wychodzę z domu, a tam trzy sarenki sobie po drodze hasają, spoko! Może moje maluszki przyszły mnie odwiedzić, aczkolwiek nie mogłam tego sprawdzić, bo samochód jechał i je wypłoszył. -_- No i dzisiaj na start dwa polskie, nie miałam siły myśleć. Dalej matematyka, spoko wejściówka. Niby łatwa, ale wiadomo. ^^ Później fizyka? Eee chyba pierwszy raz ogarnęłam, jak coś obliczyć! ;o Hoho, widzę u siebie postęp w tej dziedzinie. Muszę się wziąć za prezentację o Koperniku, jakąś taką... Kolorową, aby było łatwo zapamiętać co i owo. Na przedsiębiorczości wyszło, że nadaję się na kierownika. oO A naszym zadaniem domowym było wypisanie swoich mocnych i słabych stron i wychodzi na to, że mam więcej tych dobrych. xD Na woku fajnie pan gada, świetne anegdotki. No i niemiecki. Wczoraj wreszcie kawa na mnie podziałała i nauczyłam się 70% wszystkich słówek, huehue. W zasadzie na kartkówce pojawiło się tylko dziesięć i to jeszcze takie banalne z gimnazjum, typu pływać, wołać czy jechać. oO Dostałam piąteczkę, jestem z siebie zadowolona. Śmiech Olka (= śmiech Waldusia z Kiepskich) mnie rozwalił. Ogólnie nie ma to, jak nabijać się z naszej nauczycielki. Nie ma niemca do czwartego października, więc w czwartek może tylko trzy lekcje. <3 Chyba, że zrobimy sobie informatykę, aby w piątek był luzik. Muszę jeszcze ogarnąć prasówkę na wos i jakieś szybkie trzy zadanka na polaka, ale to góra pięć minut zajmie. + Fajne przerwy z Magdą... Lubię rozładowywać swoje emocje w ten sposób. ^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz