Siema, siema! Znowu małe problemy ze wstawaniem, w autobusie tłok (Ola stwierdziła, że naruszam jej strefę intymności, okkkej), a w szkole tylko cztery lekcje. <3 Rozpieszczają nas. Przyszły tydzień też zapowiada się pięknie! 4 (lub 3), 6, dzień kota (=0), 5, 4. Hmmm... Na angielskim testu kompetencji ciąg dalszy i troszkę nie ogarniałam = reprezentuję niski poziom. Umiałabym to napisać po niemiecku... Matko, ja nawet zapomniałam, jak się po angielsku na plecak mówi. W ostatniej chwili mnie oświeciło, jednak wypracowanie dupy nie urywa, jak to się mówi. Dobrze, że to nie na ocenę. :> Dalej religia = jakaś tam dziwna ankieta i zdziwienie tej dziewczyny, że udało nam się pana od historii skłonić (=przekupić laurką na Dzień Chłopaka ^^), żeby nas nie pytał. Dalej edb, które przekształciło się w historię = były dwie historie, takie luźne. Mam notatki, więc w zasadzie wystarczy przeczytać i jestem gotowa do sprawdzianu. :> Potem z Roksią i Magdą po jakiś zeszyt w kiwi i do biedronki po moją ulubioną kawę oczywiście. Trzeba z tym skończyć, ale to od połowy tygodnia, bo na razie mam jeszcze drobniaki. xD
Jezu, muszę 'dżumę' przeczytać, bo leży już od dwóch tygodni, a w poniedziałek sprawdzianik mamy...
Takie tam, bo moja twarz się tu rzadko pojawia, co w sumie wychodzi na plus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz