poniedziałek, 25 marca 2013

#. 16O. pomóżcie! ♥

Dziś troszkę inna notka, gdyż chciałabym Was prosić o pomoc.
Wspominałam już we wcześniejszych wpisach, że robimy z Olą filmik na konkurs. Otóż, aby wejść do pierwszej trójki potrzebne są nam GŁOSY internautów.
Głosowanie rozpoczęło się dziś o 16:00 i trwa do 8 kwietnia.
W rankingu dnia, który pojawił się po czterech godzinach głosowania, mamy 1 miejsce, także fajnie byłoby utrzymać to jak najdłużej!
Liczę na Waszą pomoc. <3

Niestety głosowanie wymaga rejestracji na ising.pl, jednakże jest możliwość zalogowania się przez facebook'a, także trwa to dosłownie chwilkę. Pod filmikiem wystarczy kliknąć tylko "zagłosuj".



sobota, 23 marca 2013

# 159. to ma być niby wiosna?!

Nie dodawałam nic przez ostatnie dni, bo wracałam do domu, ogarniałam lekcje i byłam już tak zmęczona, że jedyne o czym marzyłam to sen. Dziś wstałam przed 13. Dawno nie spałam tak długo. ;_; Teraz mam siłę, aby powalczyć z trzydziestoma zadaniami, czyli witaj słitaśna nocko z matematyką. Powariowali w tej szkole. Niby trzy dni (w moim przypadku akurat dwa) chodzimy do szkoły, a sprawdzianów, kartkówek i zadań domowych jest tyle, że ciężko to ogarnąć. Święta też spędzę przy książkach. Bo wos. Bo niemiecki. Bo geografia. Boże.
Skończyłyśmy z Olą filmik. Nie jest źle. Chyba. W poniedziałek będę prosić o głosy czy coś. Miałam dziś ogarnąć burdel w pokoju, ale sprzątanie innych pomieszczeń zajęło mi tyle czasu, że nie dałam rady. Czas porozmawiać z tatą poważnie na temat remontu mojego pokoju. Oczywiście zrobią go sobie na spokojnie w lipcu, bo przecież wybywam na cały miesiąc nad morze.
W czwartek byliśmy ze szkołą w kinie na filmie 'operacja argo'. Nigdy tak nie dłużył się mi czas. Potem nawet mnie wciągnęło oglądanie, a już przy końcu, kiedy każda sekunda była pełna emocji już nad sobą nie panowałam. Fajnie tak powyzywać ludzi. Ogólnie to jak samolot wzbił się w powietrze to w kinie wszyscy zaczęli klaskać. xD Później byłam z Dominiką i Natalią na szybkich zdjęciach. Myślałam, że mi dłonie zamarzną.

A oto piękna Natalia! :D








Tak, trzeba było sobie ogrzać rączki. ;d

wtorek, 19 marca 2013

# 158. znowu cholerny śnieg...

Pamiętacie, jak cieszyłam się, że śnieg już prawie stopniał i ładne słoneczko świeci na dworze? Podchodzę rano do okna, a tam takie coś (zdjęcie krzywe, bo robiłam je funkcją 3D, cokolwiek to znaczy):



Normalnie szczęka mi opadła. Wczoraj miałam trampki, dziś by mi stopy zamarzły. Oczywiście widziałam hipsterów, którzy zapierniczali w conversach przez zaspy śnieżne, ale moich mi szkoda, nawet tych z dodatkowym ociepleniem w środku. Niech jeszcze odpoczną w szafce pod schodami.
Śnieg = śliskie drogi, a z moimi genialnymi podeszwami to już w ogóle. Nie wywróciłam się tylko dlatego, że założyłam dżinsy z krokiem i jedna noga trzymała się jakoś drugiej. Nie ukrywam, było blisko. Wyszłam z domu później niż zwykle, a i tak czekałam jeszcze z 10 minut na autobus, bo postanowił się spóźnić... Śnieg mi napierniczał w twarz. Boże, mam dość. Pojawił się w październiku, a teraz mamy połowę marca i on dalej j e s t. Jutro moje imieniny, mógłby mi zrobić mały prezencik - stopnieć i nie wracać.
Do szkoły przyszłam lekko zakręcona i kazali mi na świetlice iść. Dostałam dyplom i nagrodę (zestaw malarski) za plakat o uzależnieniach (zdjęcie jest w jakiejś notce niżej).


Na matmie zaczęliśmy dział o kątach i tak dalej, więc nawet do tablicy poszłam, ha! Plusik jest. Gdyby tak banalne tematy były cały czas... A przedsiębiorczość mieliśmy w bibliotece, także ogólnie luźniejsze niż zwykle. Pani oddawała kartkówki. Jestem z siebie dumna, bo miałam maksymalną ilość punktów. Z tego przedmiotu to jest dla mnie osiągnięcie. Chyba pierwsza taka ocena z kartkówki. Kolejna się szykuje... To nieważne, bo robiłyśmy sobie słit focie z Krejzolem! <3 Co z tego, że niektóre były takie perfidnie z rąsi i pół klasy nas wtedy obserwowało? ^^






NAJLEPSZA FOCIA, HAHAHA!

Wszystko to takie "twórcze". No nie ważne. Eliza i tak się już do telefonu dopadła i chciała to kasować. Dobrze, że go w ostatniej chwili przechwyciłam, huehue. Na wychowawczej nie chciało się mi jednak poprawiać fizyki. Pójdę w poniedziałek. Będę miała weekend i tak dalej. Graliśmy sobie przez pół lekcji w karty, najpierw w świnię (Wero pasie przez 4 lata, mrrrr), a później w większym gronie w ku ku. Dziwne, że pani wcześniej nie zauważyła, hahaha.


Macie tu krejzi Weronikę. :D

Na koniec wok - dostałam piąteczkę za interpretacje. Mianuję Beksińskiego moim ulubionym malarzem. Sylwia pokazała nam dziś jeden z jego obrazów, którego jeszcze nie widziałam... Genialny. A teraz mamy tematy dotyczące teatru, więc trzeba przygotować pięciominutową scenkę tragiczną z Antygony lub Edypa... Kurde, coś z jajem wypadałoby przygotować. Nie mam na razie pomysłu. Liczę na kreatywność dziewczyn. :3 Po szkole jeszcze odwiedziłam nowy sklep na deptaku, a później na pks poszłam. W sumie mam tak dużo lekcji, że nie jestem chyba nawet w połowie. Z pisemnych to biologia i historia, ale to trzeba się z tematem zapoznać, a dodatkowo muszę skończyć prezentacje na polski o Rembrandcie. Nie ma sensu tego odwlekać, żegnajcie. ;))

Ojej, zapomniałam o najważniejszym! Mamy z Olą załatwioną pracę wakacyjną i to jeszcze nad morzem! Jak fajnie, jejć. *-*

poniedziałek, 18 marca 2013

# 157. nożyczki w lodówce?

Witajcie! Mamy dziś poniedziałek - dzień, którego nikt nie lubi. Na szczęście nie miałam problemów ze wstawaniem, ale to pewnie, dlatego, iż całą noc głosy w mojej głowie mówiły po niemiecku, połowy nie rozumiałam, ale to szczegół. Miałam dość tych koszmarów.
Autobus oczywiście zapchany, ale nie przeszkadzało mi to. Skoncentrowałam się na muzyce w moich słuchawkach. Przećwiczyłam dialog z Viktorią i powiedziałam pani, że chcemy pierwsze się zaprezentować. Co z tego, że Viki ciągle przypominała mi, że mam na końcu wstać i podać jej rękę, jak sama o tym zapomniała? Hahaha, ogólnie przepraszam, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ciągle się na mnie patrzyli. Dostałam pochwałę za "myślenie nad tym, co mówię". Fakt faktem, moje zastanawianie się jest czasami przydługie. Staram się. Zostałam doceniona piąteczką, jupi! Ostatnio była 4+ z mówienia, bo się ścinałam. Teraz wreszcie upragniony stopień. Rozpiera mnie duma. <3 Jeszcze, aby się mi chciało słówek uczyć to byłoby pięknie. Dalej matematyka. Takie tam rozkminianie jednego zadania przez całą lekcję. Ważne, że nie będzie żadnych wejściówek w tym tygodniu, bo pozwoliliśmy na oddanie sprawdzianów jeden dzień po terminie. Tacy fajny jesteśmy! :> Na chemii było mi tak zimno, że nawet zapomniałam się pożegnać z moim kolegą - kaktusem. Ale tę roślinkę fajnie się głaszcze, nie Roksia? <3 Mieliśmy powtórzenie, w pewnym momencie znowu się wyłączyłam. Długa przerwa = spotkanie odnośnie promocji szkoły. Za tydzień mam jeden wolny dzień. *-* A na angielskim znowu jakaś schiza. Nie dość, że już od początku chciało się mi śmiać to potem pan zapytał nas o wyrazy kończące się na literkę "f", a Viktoria, taka pewna siebie rzuciła słówko "fish", co wywołało u mnie dziki śmiech, siema. Oczywiście pan stwierdził, że śmieję się, bo to ja podsunęłam Viki ten pomysł, dzięki. Na koniec jeszcze fizyka. Wiedziałam, że ostatni sprawdzian zniszczy moje starania od początku semestru. Postaram się to jutro poprawić. Właśnie "uczę się".
Kiedy wróciłam do domu, byłam tak głodna, że od razu otworzyłam lodówkę, a tam... nożyczki. Na początku nie załapałam, że ich tam powinno nie być. Wyciągnęłam jogurt i szczęśliwa powędrowałam w stronę krzesła. W połowie się zatrzymałam i cofnęłam do lodówki. Zaczęło mnie zastanawiać, co do cholery jasnej, nożyczki robią w naszej lodówce? Przemknęło mi przez myśl, że może mama wpadła na jakiś genialny pomysł, więc ich nie ruszałam. Wtedy Michał przyszedł zrobić sobie kanapkę i zapytałam go czy wie po co mama je tam włożyła. Ten złapał się za głowę, wyciągnął nożyczki i poszedł z nimi do szuflady, z której wyłoniły się... parówki. Widzę, że mam nieźle zakręconą rodzinkę. Przepraszam, nie wiem po co o tym napisałam. Moja mama się prawie łyżeczką zadławiła (wpierniczała moje lody właśnie), kiedy jej tę historię opowiadałam.
A wiecie, że jutro jest piękny dzień? Okazało się, że mam do szkoły na godzinę 10, bo nie ma pani P., więc sprawdzian z polskiego też przepada! :D Do tego murzyny zrobiły mi prasówkę, więc lofciam je! Nie no, też coś poszukać muszę. ;)
A u mojej babci urodziły się dziś trzy cielaczki, także postanowiłam dziś wstawić taki gif (zainteresowanym radzę użyć podglądu - klik w zdjęcie, jeśli ktoś nie wie):


No to dodam jeszcze jakiegoś starocia, żeby nie było. :D

niedziela, 17 marca 2013

# 156. gracjany.

Na zaległe komentarze postaram się odpisać jutro. Teraz jestem już zmęczona.
Pospałam dziś do dziesiątej - mój niecny plan wybrania się do kościoła na godzinę ósmą legł w gruzach, kiedy zdałam sobie sprawę, iż nie mogę przecież opuścić mojego cieplutkiego łóżeczka. Tęskniłoby za mną czy coś. Oczywiście przez to spędziłam 1,5 na późniejszej mszy, ale co tam. Zostały mi jeszcze tylko dwa miesiące i cztery dni do bierzmowania, mrrrr. Jakoś wytrzymam.
Oglądałam sobie 'the voice of poland' na necie i utwór Janis Joplin w wykonaniu Natalii Sikory... Po prostu miazga. Wielbię owy występ i mogę tego słuchać cały czas, mrrrrr. Link dla zainteresowanych -> cry baby.
Wieczorem pojechałam z rodzicami do tesco na małe zakupy. Tacie zachciało się lodów, także kupiliśmy "gracjany", jak to je nazywamy od dawnej wycieczki do stolicy. Cudowny smak. Szkoda, że mi zmroziło zęby.


Tata zrobił nam jeszcze sorbet truskawkowy. *-*


Ogólnie jakiś dzieciak w tesco mnie wkurzył. Myślałam, że mu zaraz bagietką po głowie przyrąbię. Wyciągam te rzeczy z koszyka, a ten się mi pcha do kasy. Zero przepraszam, ani pocałuj mnie w dupę. Dobra, zaczyna się robić wulgarnie, więc lepiej powtórzę jeszcze dialog z niemieckiego i pójdę spać. Dobranoc! :)

sobota, 16 marca 2013

# 155. life is beautiful!

Dobry wieczór. Mamy sobotę, czyli dzień święty. Wstałam sobie przed godziną dziesiątą. Wczoraj byłam tak zmęczona, że zamknęłam oczy i od razu odpłynęłam w krainę snów. Rano troszkę się zdziwiłam, że mam na sobie bluzę, ale chyba było mi w nocy zimno. Ostatnio to normalne. Dziś chciałam się do mamy przytulić, bo przyszła do pokoju nie wiem w jakim celu, ale powiedziała, że pewnie chcę jej wyssać krew i zwiała do siebie. Pamiętajcie - nie wolno częstować swoich matek książkami o wampirach. Na dwunastą umówiłam się z Dominiką, więc miałam czas, aby posprzątać w pokoju. Powiedzmy, że troszkę nie wyszło. Wszyscy mnie znają, wiedzą, jak jest. xD Dziś było dość ciepło, nie? Aż kurtkę ściągnęłam i śmigałam w sweterku między drzewkami (bo poszłyśmy do lasku). Poniżej piękna Dominika. :3








W związku z tym, że jestem bezlitosną osobą (tu jeden z moich diabelskich śmiechów), kazałam jej usiąść na śniegu i oprzeć się na dłoniach... Mały backstage w postaci gifka. :3


Może nie jestem aż tak zła, bo przecież później poczęstowałam Dominikę zwykłą sagą (specjalnie dla Ciebie zakupię herbatkę malinową <3) i moimi wczorajszymi wypiekami (dziś były całkiem zjadliwe - przegryzły się, jak to mama mówi).
Po piętnastej przyszła Ola. Wzięła ze sobą Kingę, także Michał miał z kim grać na xboxie. Oczywiście długo to nie trwało, ale mój pou ją jakoś zajął. My natomiast nagrywałyśmy ciąg dalszy filmiku na konkurs, o którym napiszę już niedługo. Ooo, dodam kulisy!

Witaj cyklopie, czyli tak się kończy zabawa moim aparatem. Mam nadzieję, że nie będziesz się pluć. ;* Zdjęcia mojej twarzy do publikacji się nie nadają, także macie tylko Olę, huehue. :3



W oryginale gif ten nie ma adhd. To tutaj coś się zrąbało... :C

Taka mała kolekcja. W filmiku rzucamy w kraba. :D

Bardzo miłe popołudnie i wieczór. Dużo śmiechu, oby więcej takich dni! <3

piątek, 15 marca 2013

# 154. o rany, rany jestem skoncentrowany.

Cześć! Staram się wrócić do częstszego blogowania, dlatego dziś również dodaję post. :3 Wiem, że sprawiam tym radość mym fanom (tak, tak - pomarzyć zawsze można). Zniknęła ścieżka dźwiękowa z mego bloga, ale spokojnie - nie na zawsze. To tylko etap przejściowy. Poza tym zmieniam wygląd. Jak na razie to tylko wersja robocza. Jakieś gadżety dojdą na dniach.
Pierwsza sprawa - 'witaj Józefie' wzięło się z kabaretu, który sto lat temu znalazłyśmy z Olą na youtube, także link dla zainteresowanych -> wersja krótsza & wersja dłuższa.
Dziś bardzo lajtowy piątek, jeśli chodzi o szkołę. Dochodzę do wniosku, że chyba za dużo gadam. Nie moja wina, że w domu nikt mnie słuchać nie chce i jakoś muszę się rozładować. xD Przepraszam moje wszystkie murzyny. Nie poprawię się. <3 Dobrze, że zawsze znajdzie się miły ktosiek, który jednak wysłucha mojej opowieści, o czterech kotach, dwóch sarnach, psie i chomiku. Dziś nawijałam przez całą dwudziestominutówkę, przez co me gardło zaczęło szwankować. Na szczęście już doszłam do siebie. Co do sarenek - obiecałam, że wrzucę zdjęcia, więc, proszę państwa, oto Cytrynka i Holiday.





Na niemieckim robiłam sobie "sama" zadania. Oczywiście łatwiej było spisać wszystko od Viktorii i przegadać z nią resztę lekcji. Ba, nawet spisywanie mi nie szło. Lenistwo wersja hard. Spoko, zrobię to jeszcze dziś. Na angielskim jakieś powtórzenie? Znowu poplątałam się w moich filozoficznych przemyśleniach. A na religii dostałam piąteczkę za udział w rekolekcjach (bo to było obowiązkowe, szóstek się nie stawia, no cóż) i przyszła pani pielęgniarka (hej, dzieci! jeśli chcecie zobaczyć smerfów las...) i powiedziała, że wygrałam sobie konkurs na plakat o uzależnieniach (trochę krzywy napis, to się wytnie), jakie to słodkie. W związku z tym, iż marudzili, abym wrzuciła gdzieś zdjęcie, wstawiam je tutaj:


Następnie mieliśmy historię w bibliotece. Mój ulubiony długopis odszedł na tamten świat. Będę nad tym rozpaczać do poniedziałku. Coś czuję, że szykuje się nam kolejna wejściówka z historii. Temat nie był zły. Coś tam już umiem - słuchałam uważnie. :3 Edb jak zawsze wery krejzi. Takie tam bandażowanie Grześka i pirata Damiana, który według teorii pana H. mógłby stracić oko podczas walki na miecze z kolegą. Zawsze spoko. Na wf grałyśmy w koszykówkę i kto oberwał trzy razy piłką w twarz? Oczywiście Hoffman. Zawsze mam takie szczęście. Dobrze, że mi okularów nie połamali, bo byłoby cienko. Jeden mecz wygrany, w drugim remis. To była ostra gra, hohoho. <3 Na drugim wf rysowałam coś tam. Oczywiście zważając na mój brak talentu - wyszło kiepsko. Ważne, że mam 5 z wf za ostatni miesiąc. JEST MOC! A na informatyce miałyśmy z Viktorią niezłą fazę. Robiłyśmy prezentacje o faunie Afryki, kiedy nagle przypomniał się mi ten obrazek:

Muszę kiedyś opanować te dzikie wybuchy śmiechu, bo będzie źle.
Kiedy wróciłam do domu Michał zażądał ciasteczek z masła orzechowego. Spięłam siedzenie i upiekłam to coś... Ciul, że zapomniałam nasmarować papier do pieczenia i zrobił się węgiel (tak, wiem Olu, że Twój pan od geografii byłby wniebowzięty) . Jeśli zeskrobie się to nożem, ciasteczka są nawet zjadliwe. Znaczy mnie mulą, bo za dużo cukru mają w sobie. Michał mówi, że w połączeniu z mlekiem są pyszne. Niech mu będzie. 



Jutro zdjęcia zdjęcia zdjęcia z Dominiką, potem kontynuujemy nagrywanie filmiku na konkurs z Olą. <3

czwartek, 14 marca 2013

# 153. kawa mmm.

Witajcie! Co u mnie słychać? W zasadzie miałam bardzo lajtowy tydzień, gdyż najpierw trzy dni rekolekcji, dziś tylko cztery lekcje (w tym odpadł nam sprawdzian z geografii, bo remontują 210), jutro niestety osiem - jednak nie będą nas z niczego męczyć. Pan od historii obiecał, że nie zapyta z ostatniego tematu. Ostatnio pomogliśmy mu niszczyć stare kartkówki. Fajnie przeglądać papiery z 1991 roku i znaleźć sprawdzian wujka. ;d Z niemca zabrakło mi pół punktu do lepszej oceny ze sprawdzianu, wrrrr. Może pani jednak naciągnie? Trzeba postarać się z dialogiem w poniedziałek - muszę utrzymać piątkę na koniec roku. :3
Dziś mama prawie zawału serca dostała, bo zakradłam się do jej pokoju i kiedy ona wchodziła powitałam ją słowami 'witaj Józefie!'. Była przekonana, że uczę się na dole z niemca, hahaha. Śmiałam się z tego przez pół godziny. Mama powiedziała, że mam jakąś schizę z tym Józefem.  Powiedzmy, że ma rację.
W poniedziałek pojechałam z Olą, jej mamą i ciocią do Niemiec. Najpierw zakupy ubraniowe, czyli kupiłam sobie cztery rzeczy i małą torebkę, a potem kaufland. Nie można wyrazić słowami mojej radości, kiedy to w trakcie poszukiwania jogurtu zobaczyłam ten oto obrazek:


Normalnie aż zdjęcie musiałam zrobić. Oczywiście mam też takie, gdzie ja się szczerzę (jakaś babcia z balkonikiem nas mierzyła...), ale pominiemy je. :D
Skoro już dodaję coś z telefonu to hej cudowna jakości przedniego aparatu.


Zapomniałam o czym chciałam jeszcze napisać, także dziś krótko. :C Żegnajcie Józefy!

piątek, 1 marca 2013

# 152. wiosna nadchodzi?

Tak. Wiem, że wypadałoby coś częściej dodawać. Niektóre marudy nie dają mi już żyć, więc pozdrawiam was tam. <3 Ostatnio tak wiele się dzieje i o dziwo - nadążam. No może nie do końca, bo bloga zaniedbałam. Jednakże są ważniejsze rzeczy niż pisanie notek - na przykład nauka na sprawdzian z matematyki? Oczywiście czas na weekendowy chilloucik też zawsze się znajdzie, dlatego w zeszły piątek spałam u Oli i miałyśmy takie fazy, że nie pogadasz. Tworzyłyśmy arcydzieło na konkurs (chyba) przed bite pięć godzin, a jesteśmy dopiero na początku. No i pani Krysia to taka krejzi osoba, hahaha. Ola mnie chyba w nocy pokopała, bo krzyż mi napierniczał przed trzy dni. Ogólnie zawsze, jak się budziłam było ciemno. Okazało się, że to przez rolety ;_; Także mama obudziła mnie telefonem o trzynastej i tak się przestraszyłam, że nie uda się mi ogarnąć pokoju przed przyjazdem Emi, że nawet naleśników nie zjadłam. Teraz nad tym ubolewam. Ubrałam się tylko i pognałam przez śnieżne zaspy hen hen do mej chatynki. Nieważne.
Wraz z Emilią postanowiłyśmy ostatnio oglądnąć 'Czarnobyl. Reaktor strachu'. W sobotę udało nam się tego dokonać. Ogólnie nie polecam filmu, bo jest tak beznadziejny, że w pewnym momencie przysiadłyśmy z Emi przed komputerem i zasłaniałyśmy monitor poduszkami, gdyż zmutowane dziecko bez twarzy chciało zabić pół, żyjącej jeszcze, wycieczki. My już tak po prostu mamy. Później grałyśmy w kręgle na xboxie i w różne inne cudowności.
Wieczorem rodzice stwierdzili, że nie wyjdą z mojego pokoju póki sobie nie potańczą do hitów lat '90........................ No i potańczyli, poważnie. Dowiedziałam się, iż żyję dzięki piosence 'it's my life'. Chwała Ci Dr. Albanie. I tak nie przerzucę się na eurodance. Jestem sceptycznie nastawiona do takiej muzyki. No i nie umiem tańczyć. xD
Między rodzicami toczy się znowu spór dotyczącym układu tata-ja, czyli tatuaż na osiemnastkę. Znaczy ja tam mam pozwolenie (chyba), gorzej z tatą.
No a teraz jakieś njusy, czyli siedzę po turecku, rozkoszuję się kubkiem maxwell house i staram się o niczym nie myśleć. Niestety nie jest to takie proste, bo perspektywa następnego tygodnia mnie przeraża. Sprawdzian z fizyki, matematyki i niemieckiego...
Dziś było bardzo fajnie! Z racji tego, iż pani G. nam się rozchorowała jesteśmy pięć lekcji w plecy z diabelskim językiem, ale co tam skoro mieliśmy na 9! <3 Angielski całą klasą zawsze spoko. Eliza i jej 'at elf p.m' hahaha, wybuchowa mieszanka. Na religii oczywiście luzik, czytałam Pismo Święte. No i historia, gościu chciał nam kartkówkę znowu zrobić, ale Krejzol - nasz wybawca uzmysłowił mu, że przecież ostatnio była! W związku z czym nie musieliśmy nic pisać, miiiiło. Dostałam piąteczkę ze sprawdzianu, z edb również. Bardzo miłe to jest. Dziś rozmawialiśmy o promieniowaniu z Czarnobyla, soł byłam na czasie. Dwa wf z chłopakami - taka tam integracja. Dostałam piłką w twarz. A później dzielnie broniłam podczas gry w hokeja i nic nie przepuściłam! Informatyka - jak zwykle nic nie ogarniałam. Zrobiłam coś, dziewczyny mówiły, ze źle, okazało się, że jednak dobrze, ale wmówiłam panu, że to złe duszki kazały mi tak postąpić. Chyba uwierzył. xD
Byłam sobie na drodze krzyżowej. Uf, mam już wszystkie podpisy. Więcej tam nie pójdę. Znaczy w piątek. U Was też dziś w miarę ciepło? Śnieg się topi, to takie fajne! :D