niedziela, 10 lutego 2013

# 149. przepraszam...

Cześć. Przepraszam, ze nie dodawałam nic ostatnio, ale nie miałam ochoty siedzieć dłużej przy komputerze. Już mnie ludzie nękają za brak nowych postów, więc spięłam dupsko i jestem.
Co nowego? W sumie dużo się wydarzyło przez te kilka dni mojej nieobecności, aczkolwiek nie jestem w stanie opisać wszystkiego. Musiałabym robić jakieś notatki, ale kto by przeczytał tak obszerny wpis? Chyba tylko moi słitaśni fani - Tygrysiak czy Fąfara (użyłam Twego nazwiska, czujesz to?). xD Ostatni tydzień był w miarę luźny, raz miałam nawet trzy i pół lekcji, huehue. Może jednak ograniczę się do opisu weekendu? Wczoraj byłam w kościele, oczywiście kandydaci do bierzmowania rozbierali choinki ;_; Przy okazji posprzątali budynek, a co! Nie mogę narzekać, bo ksiądz ma genialny odkurzacz i fajnie tak zasuwać z czymś takim w dłoni. W sumie śmiesznie było. Być może tylko dla mnie. Kto tam wie? Ostatnio śmieję się z byle czego... Sama siebie nie ogarniam, tsa. Później graliśmy z Michałem na xboxie, bo mamy nową grę - kinect sport. <3 Uwielbiam grać w kręgle z komputerem, bo ten idiota zawsze przegrywa. Skok w dal nie jest niestety dla mnie. Nie mam pojęcia, w którym momencie trzeba podskoczyć i tak dalej. Nauczę się kiedyś. No i mam zawsze zakwasy na drugi dzień. Chyba najbardziej bolą ramiona, bo przy boksie ciągle trzeba używać rąk. A dziś? Wstałam przed 11. Byłam w kościele. Stałam w ciemnym pomieszczeniu, więc można było przysypiać. W drodze powrotnej jakieś babcie z laseczkami zawładnęły chodnikiem, więc nie mogłam się przebić. ._. Później położyłam się na chwilę i Michał mnie obudził. Skacze po tym pokoju, jakby był nabuzowany. Ogólnie to mu odbija. Ostatnio zamknął się w łazience z książeczką do nabożeństwa i modlił się przez trzydzieści minut, aby Polacy wygrali mecz... Coś mu chyba nie wyszło. Marcin ma na niego zły wpływ, zdecydowanie. Rodzice pojechali do Torino i kupili nam pizzę na kolację. Jak ja dawno nie byłam w tamtej pizzerii. Teraz, standardowo, siedzę z książką od niemieckiego na kolanach. Sprawdzianik jutro mamy. Jeszcze chemię ogarniam, choć temat w sumie łatwy - taki z życia wzięty. No i postaram się wrócić do systematycznego blogowania. Oby się mi udało. ;)


6 komentarzy:

  1. Eee,ja tam bardzo lubię długie wpisy :D
    Hej,jak może być pół lekcji?xD
    Też się dzisiaj germanizuję,kartkóweczka jutro,piona :3

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha, o tak, też uważam, że to miłe uczucie wygrać z komputerem :D
    cieszę się, że wróciłaś do blogowania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Babcie zawładnęły chodnikiem, skąd ja to znam ._.
    Haha, to mnie rozwaliło "Ostatnio zamknął się w łazience z książeczką do nabożeństwa i modlił się przez trzydzieści minut, aby Polacy wygrali mecz.." xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od zawsze śmieje się z byle czego haha :D
    Śliczne zdjęcie,jeej *_*
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :*
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń