wtorek, 12 lutego 2013

# 151. ale śnieżyca

Robię sobie małą przerwę od nauki, bo mózg mi się zlasuje... Nie znoszę uczyć się z wosu, a jutro mam sprawdzian. No i z historii jeszcze pyta, z biologii również. Żyć nie umierać. Dobrze, że zamiast ośmiu lekcji, mamy tylko sześć! *-*
Dziś było w miarę spoko, można powiedzieć, że nawet nudno. Znaczy oczywiście śmiałam się, jak zawsze, ale pogoda wprawiała mnie w senny nastrój. Najpierw tłumaczyłam Wero, jak się używa mojego balsamu do włosów. Coś cudownego. Potem mieliśmy dwa polaki, matematykę, przedsiębiorczość i fizykę. Dostałam 5 z kartkówki! ;o Rozpiera mnie duma, hahaha. Następnie siedzieliśmy na świetlicy i na koniec lekcja niemieckiego. Moje opowiadanie o Marii jedzącej koty było dziwne, ale okej. Na tej lekcji zawsze jest śmiesznie. Prawie zgłosiłam się do jakiegoś projektu... Dobrze, że Olek uprzedził mnie o ułamek sekundy, bo musiałabym mówić... Wróciłam z rodzicami do domu. Dziś straszna śnieżyca jest. ;_; Byłam na małych zakupach, spotkałam Elę. <3 Robienie prasówki zajmuje sporo czasu. Muszę wreszcie wprowadzić w życie plan pisania jej codziennie. No to wracam do książek, trzymajcie kciuki za wos.

Robione sto lat temu...

poniedziałek, 11 lutego 2013

# 15O. pierwsza odpowiedź.

Siedzę, piję maxwell house i robię referat na przedsiębiorczość. Wyspałam się, gdy wróciłam ze szkoły, więc teraz mogę normalnie funkcjonować. Dziś w zasadzie bez rewelacji. Sprawdzian z niemieckiego był trudny. Nastawiałam się na słownictwo, a tu było więcej gramatyki, także siema. Dobrze, że kolejny dział jest w miarę prosty. Będę mogła nadrobić ocenę na następnym teście. *-* Później była sobie matematyka i gościu stwierdził, że teraz będzie pytał na ocenę, mrał. Nawet nie wiem z czego. Jutro coś przed lekcją się ogarnie. I chemia... Weszłam do klasy z postanowieniem, że zgłoszę dziś sobie nieprzygotowanie. Oczywiście tego nie zrobiłam, bo... Nie wiem dlaczego. I oczywiście numer czternaście do odpowiedzi. Jezu, zestresowałam się. Dostałam 4+, mrrrrr. W sumie nic nie powtarzałam, więc zapomniałam kilka rzeczy. Tak czy siak udało mi się. Za tydzień kartkóweczka - przygotuję się sumiennie, zacznę już w piątek. xD

Taki mały przerywnik... Rozwaliła mnie 'hemoglobina', hahaha. Chyba kawa źle na mnie wpływa.
Na długiej przerwie siedziałyśmy z Magdą na schodach, jadłyśmy paluszki (smaki z gimnazjum) i gadałyśmy o księdzu, hahaha. Mam już dosyć przymusowego chodzenia do kościoła, ale wytrzymam do bierzmowania, które nie wiadomo kiedy będzie. Wiem natomiast, że w piątek trzeba iść na drogę krzyżową i później zostać na spotkaniu jeszcze... Na czwartej lekcji był angielski, w sumie proste rzeczy omawiamy. No i polski, na którym była interpretacja wierszy. Nie lubię tego, ale cóż. Ważne, że nie musiałam się udzielać. Odliczałyśmy z Viktorią tylko do dzwonka. Po szkole poszłam do biedronki na małe zakupy, a później na autobus. No i tak zleciał sobie dzień.

niedziela, 10 lutego 2013

# 149. przepraszam...

Cześć. Przepraszam, ze nie dodawałam nic ostatnio, ale nie miałam ochoty siedzieć dłużej przy komputerze. Już mnie ludzie nękają za brak nowych postów, więc spięłam dupsko i jestem.
Co nowego? W sumie dużo się wydarzyło przez te kilka dni mojej nieobecności, aczkolwiek nie jestem w stanie opisać wszystkiego. Musiałabym robić jakieś notatki, ale kto by przeczytał tak obszerny wpis? Chyba tylko moi słitaśni fani - Tygrysiak czy Fąfara (użyłam Twego nazwiska, czujesz to?). xD Ostatni tydzień był w miarę luźny, raz miałam nawet trzy i pół lekcji, huehue. Może jednak ograniczę się do opisu weekendu? Wczoraj byłam w kościele, oczywiście kandydaci do bierzmowania rozbierali choinki ;_; Przy okazji posprzątali budynek, a co! Nie mogę narzekać, bo ksiądz ma genialny odkurzacz i fajnie tak zasuwać z czymś takim w dłoni. W sumie śmiesznie było. Być może tylko dla mnie. Kto tam wie? Ostatnio śmieję się z byle czego... Sama siebie nie ogarniam, tsa. Później graliśmy z Michałem na xboxie, bo mamy nową grę - kinect sport. <3 Uwielbiam grać w kręgle z komputerem, bo ten idiota zawsze przegrywa. Skok w dal nie jest niestety dla mnie. Nie mam pojęcia, w którym momencie trzeba podskoczyć i tak dalej. Nauczę się kiedyś. No i mam zawsze zakwasy na drugi dzień. Chyba najbardziej bolą ramiona, bo przy boksie ciągle trzeba używać rąk. A dziś? Wstałam przed 11. Byłam w kościele. Stałam w ciemnym pomieszczeniu, więc można było przysypiać. W drodze powrotnej jakieś babcie z laseczkami zawładnęły chodnikiem, więc nie mogłam się przebić. ._. Później położyłam się na chwilę i Michał mnie obudził. Skacze po tym pokoju, jakby był nabuzowany. Ogólnie to mu odbija. Ostatnio zamknął się w łazience z książeczką do nabożeństwa i modlił się przez trzydzieści minut, aby Polacy wygrali mecz... Coś mu chyba nie wyszło. Marcin ma na niego zły wpływ, zdecydowanie. Rodzice pojechali do Torino i kupili nam pizzę na kolację. Jak ja dawno nie byłam w tamtej pizzerii. Teraz, standardowo, siedzę z książką od niemieckiego na kolanach. Sprawdzianik jutro mamy. Jeszcze chemię ogarniam, choć temat w sumie łatwy - taki z życia wzięty. No i postaram się wrócić do systematycznego blogowania. Oby się mi udało. ;)


piątek, 1 lutego 2013

# 148. kto stworzył Boga?

Wreszcie weekend, jejeje! Troszkę dłużył się ten tydzień. Na dodatek był dość ciężki, ale kolejne zapowiadają się jeszcze gorzej, mrał. Jak już zapowiadają nam sprawdziany trzy tygodnie do przodu, bo terminy są pozajmowane to pozdrawiam. Oczywiście dziś na początek niemiecki. Przeczytałam opis mojego ideału. Jak na razie spoko, teraz tylko dopisać dwa razy więcej i nauczyć się mówić na poniedziałek. Mam nadzieję, że nie będę pytana. Na angielskim sprawdzian. Dobrze, że się w sumie nie uczyłam. Był dość banalny i dostałam szóstkę. *-* Na religii w sumie nie słuchałam tematu. Pani nam pokazała prezent od jakiś niewidomych murzynków. Jezu, zajebisty obrazek z liści bananowca. Później była sobie historia i Olek, nasz wybawca się zgłosił do odpowiedzi. xD W sumie, jak padłoby na mnie to nie byłoby tragedii. A na edb oglądaliśmy takie cudowne filmy, że hohoho. Pierwszy wf - nie wiem nawet jak to nazwać. Dużo wszystkiego. I wiemy już z Pauliną, co dostanie od nas Agnieszka na urodziny (o ile uda nam się dotrzeć tam, bo to już w sumie inne województwo xD). Na drugim wf gra w hokeja, czyli ten sam skład i wszystkie zwycięstwa w kieszeni. Za bardzo poświęcam się dla tej małej piłeczki. Na koniec informatyka. Robiłyśmy z dziewczynami zadania, no i takie tam. Później na autobus. W sumie mało ludzi było dziś. Wróciłam do domu i pojechałam z rodzicami do babci, bo ma dziś urodziny. Ogólnie bardzo śmiesznie. Guma śpiewający 'żono moja' czy takie tam konwersacje na temat 'kto stworzył Boga?'. Jezu, ten facet miażdży system normalnie. Może dodam jutro jakiś fragmencik jego śpiewu, jak będzie mi się chciało. xD