piątek, 21 grudnia 2012

# 111. fajnie zaspać w ostatni dzień szkoły.

Stało się. Zaspałam, a MUSIAŁAM być na tym niemieckim. Zawaliłam, za co przeprosiłam już moją klasę. Nie moja wina, że żaden z pięciu budzików, które miałam nastawione nie zadzwonił (moja mama twierdzi, że dzwoniły, tylko ja je po prostu wyłączyłam - serio nie kojarzę takiego faktu). Kiedy udało się mi jakoś wygrzebać, chwyciłam za plecak i popędziłam na autobus. Nie byłam jeszcze nawet w połowie drogi, kiedy mignął mi przed oczami. Fajny piątek, nie? Zaczęłam biec. Na szczęście było sporo ludzi, a kierowcy coś się z kasą stało, soł jakoś dobiegłam. W szkole byłam już po dzwonku na pierwszą przerwę. Angielski był dość śmieszną lekcją. Bawiłam się dziadkiem do orzechów. Pan mi chciał go zabrać. :C Ogólnie robiliśmy quiz o amerykańskich świętach i były świetne proponowane odpowiedzi. Lord Voldemort to gościu, który daje prezenty w święta, świąteczną piosenką jest 'oops... I did it again', a Święty Mikołaj jest bardzo wysoki, wygląda jak królik i nosi bokserki. Jednakże opowiem wam prawdziwą historię o tym świętym. Mikołaj mieszka na Florydzie i nosi bikini, bo tam jest gorąco. Jego pomocnicy są niebieskimi świnkami z czerwonymi nosami. Mikołaj wie, gdzie mieszkają dobre i złe dzieci, bo tak naprawdę jest agentem CIA. Cała prawda o naszym staruszku.
Później rozpoczęliśmy przygotowania do wigilii klasowej. Olek przeżywał, że nikt bigosu nie zrobił, Eliza rozpaczała, że nie przynieśli krokietów, a Grzesiek wszystkich częstował swoją rybą po grecku (przepraszam, nie lubię ryb ;c). xD Najlepszy był moment składania życzeń i dzielenia się opłatkiem. Z Pauliną tak gestykulowałam, że aż mój opłatek w cieście wylądował, Wero się na mnie rzuciła i piszczała mi do ucha przez trzy minuty, życzenia z Piotrkiem - 'nawzajem' - 'nawzajem'. Słowo to wyraża więcej niż tysiąc słów. :D Nie znoszę dzielić się opłatkiem, jednakże przełamałam się i podeszłam do każdego. Jedne życzenia były kreatywne, drugie troszkę mniej. Wychowawczyni dała nam coś, co mamy na choinkę powiesić. Ma to oznaczać, że jest z nami podczas świąt. Miło z jej strony. ;) Pożegnałam się ładnie ze wszystkimi i wyruszyłam z Emilką na miasto, bo musiałam załatwić kilka spraw. Obczajałam buty, ale w sumie nic ciekawego nie znalazłam. Wszędzie takie tłumy. Szkoda mi tych ludzi. Kupują jakieś rupiecie. Lepiej dać coś od siebie. Prezent taki jest z czystego serca. To moje zdanie. Każdy ma inne. W sumie miałam jechać autobusem o 13:30, ale jakoś na ten o 13:00 zdążyłam. Nigdy nie jechałam w tak wypchanym ludźmi pojeździe, serio. Dobrze, że to tylko 10 km drogi. Kiedy wróciłam do domu było mi tak zimno, że poszłam spać. Mieszanka snów przewinęła się przez mą głowę. Dałam Roksi prezent. Teraz ma dziewczyna dylemat, hahaha. No cóż.


A tutaj Mruczek, którego obiecałam jej dać, jak przegram nasz zakład. :>

Słodki prezencik od Elizy. ♥ Na swój będzie musiała poczekać do nowego roku. :D

Zapomniałam, że dziś miał być kolejny w moim życiu koniec świata. Nie no, ja chyba nieśmiertelna jestem. Przeżyłam wraz z moją klasą ten piękny czas. Mam pełno zdjęć (Wero i Paulina ciągle mnie fotografowały, NO SUPER). Pewnie nic nie dodam, bo ich nie dostanę. Życie jest brutalne. xD

15 komentarzy:

  1. ja też ostatnio zaspałam na kolokwium, całe szczęście przesunęli ...na godzine później, masakra

    OdpowiedzUsuń
  2. wszyscy żyjemy, wszyscy są niezniszczalni !:D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny blog zapraszam do mnie:
    http://julciajuleczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ja także spędziłam koniec świata z przyjaciółmi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas sześć można mieć tylko ze sprawdzianu, co jest niemożliwe. xD" Ja miałam mieć w trzeciej gimnazjum szóstkę na świadectwie z anglika, ale za późno przyszły wyniki testów, bo świadectwa były już wypisane. Bo miałam tam najlepszy wynik w historii szkoły z testów [*]

    OdpowiedzUsuń
  6. końce świata są przereklamowane. XD

    OdpowiedzUsuń
  7. hahah! To ja chyba tez nieśmiertelna jestem.. ;)

    A wieczór spędziłam w towarzystwie świetnych ludzi, dlatego tak nie mogłam się tego doczekać! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. haha ja też czasem nieświadomie wyłączam budziki, to jest jakaś tragedia!
    ryba po grecku rzeczywiście jest paskudna, ale śledziki... mmm ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. hehe mi tylko raz udało się zaspac :)

    OdpowiedzUsuń
  10. haha nawzajem wyraża więcej niż tysiąc słów, racja :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nigdy tak nie miałam żeby budzik mi nie zadzwonił ;dd

    OdpowiedzUsuń
  12. w ostatni dzień szkoły miałam wigilię klasową ale i tak nie przyszło połowę uczniów z mojej klasy xd

    OdpowiedzUsuń
  13. haha ja uwielbiam sie spóźniac do szkoły xd

    OdpowiedzUsuń