niedziela, 14 października 2012

Żegnaj weekendzie.

Hmmm... Cześć. Dziś nie mogę się zbytnio rozpisywać, gdyż mam jeszcze troszkę nauki. Najgorzej jest zacząć. Chyba wprowadzę w życie jakiś plan dnia. Może, gdy będę miała dokładną rozpiskę co i kiedy mam zrobić to znajdzie się czas na przyjemności typu focenie czy oglądanie filmów w tygodniu. Byłoby miło, gdyż popadam w rutynę: pobudka o szóstej, poranna toaleta i na autobus, szkoła, czasami biedronka i znowu autobus, dom, nauka, kościół, nauka, kąpiel i sen. Trzeba wprowadzić nutkę szaleństwa w te szare jesienne dni.
Udało się mi wstać do kościoła na ósmą, aczkolwiek oczy otworzyłam o 7:47. ^^ Wróciłam do domu i zamiast brać się za niemiecki, poszłam spać. -_- Obudziłam się dopiero przed 14 i zaraz potem jechaliśmy do marche po jakieś worki? Nieważne. Później do babci, bo mama sobie włosy farbowała. Podoba mi się ten kolor! Chociaż u niej nie jest aż tak widoczny. Zrobię sobie kiedyś takie włosy. xd Magdy Leoś to słodziak i można go głaskać godzinami huehue. <3 Cinek stwierdził, że to 'Leonardo da Vinci', ehe jasne. Uczyłam Magdę z historii i jeśli coś zapamiętała z mojego 'tłumaczenia' to jestem pełna podziwu. ;d A pizza Giuseppe jest bardzo smaczna (babcia poszła kupić, bo Michał liczył na tort, a dostanie go dopiero za dwa tygodnie, ok xd). Później jeszcze tesco i kaufland. Mama mnie kocha, mam moją maxwell house. <3 Musiałam jeszcze do Oli skoczyć, aby jej zeszyty oddać i odkryłam, że w moim rowerze jest lampka, która świeci. ;o Byłam przekonana, że to odblask. Tata mnie wyprowadził z błędu. Ogólnie wręczył mi w łapki jakąś latarkę dla górników i kazał założyć na głowę. Pomińmy, że nie użyłam jej. Dotarłam do Oli, oddałam to, co oddać miałam i teraz nauka. Jak ja lubię się uczyć. -.-


Chemia, mmm. Jeszcze trochę zagadnień przede mną.

2 komentarze: