No to przed 14 wyruszyliśmy do kościoła. Starą koleżankę z 1-3 podstawówki spotkałam, huehue. W kościele ogólnie śmiesznie. Wszyscy siedzą, a ja stoję (bo powinno się wtedy stać!). Anita zaczęła się śmiać, jej rodzice się śmieją, ludzie na mnie patrzą, a ja stoję... No cóż. Usiadłam. No i Anita przeżywała, że rodzice jej nie dali pieniążka na tace. xD Po kościele wsiedliśmy w autobus i ślimaczym tempem (bramy weselne) dotarliśmy na stadninę. xd Ja chyba nawet nie potrafię opisać tych 15 godzin. W tej sali, gdzie było wesele są takie rozsuwane drzwi. I są dwie klamki (w tym jedna na zgięciu - wrzucę później fotę). Był taki gościu, który za każdym razem jak wychodził na dwór, chwytał za nie tą klamkę co trzeba i pchał się w tą małą szparkę na zgięciu! hahahahaha. Miałyśmy z Anitą niezłą polewkę. Albo jak faceci tańczyli w tańcu z gwiazdami! <3 Nawet mam to nakręcone. xD Później jakiś się za Mariolkę jeszcze przebrał i latał za Rafałem prosząc o taniec, a ten nie chciał. xD Było tak fajnie! Nogi mi odpadają. Zdjęcia będą w jutrzejszej notce. :>
Justyna miała zarąbistą suknię. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz