poniedziałek, 26 sierpnia 2013

# 163. witam po długiej przerwie.

Najgorsze jest to, że nie pamiętam mojego hasła na bloga, a przecież zawsze używam tego samego... Dobrze, że na jednej przeglądarce było ono zapisane. Gorzej, że Paweł musi mi wreszcie sformatować dysk. Nie wiem czy się po tym zabiegu tu dostanę.
Cóż... Wakacje się kończą. Ostatni tydzień wolności. Jak je spędziłam? Najpierw u babci, później u drugiej, obóz w Niemczech, wczoraj wróciłam z weekendowego wypadu w góry z rodzicami. Jestem z nich zadowolona, ale perspektywa przyszłego roku jest o wiele bardziej kolorowa.

Sobotni Dinopark, bo "słit focia z dinozałzrami" musi być.

Może zacznę od opisu obozu graficznego. A Karpacz z rodzicami opiszę w następnej notce. Na czymś w tym rodzaju byłam już szósty raz. Nie potrafię opisać, jak duży kontrast jest między zeszłorocznym (odbywającym się w Polsce) i tym, z którego wróciłam kilka dni temu. To się nawet w głowie nie mieści. Polska - niby taki biedny kraj, a: domki nowe, w każdym łazienka (prysznic z hydromasażem, który Ola oczywiście zepsuła xD), telewizor, minikuchnia, pełno dobrego jakościowo picia, słodyczy, codziennie świeże owoce, polskie obiady, n o w y sprzęt malarski, minus - multum komarów. A Niemcy? No niby nowe wyposażenie domków, ale kurde...

... takie pająki?!

Jak zobaczyłam go pierwszego dnia nad moim łóżkiem to myślałam tylko o jego śmierci. Przyszedł Bartek i stwierdził, że pająka "wyniesie na dwór"... Na szkicowniku. Oczywiście pająk gdzieś spadł. 10 dni spałam w łóżku z Olą. Dokonałyśmy egzekucji na siedmiu lub ośmiu naszych włochatych "przyjaciołach". A co było najgorsze? Kąpię się pod prysznicem, patrzę w taką strzelinkę, a tam te nóżki... Aż mnie odrzuciło. Ale dobra, schował się. Spłukuję włosy z szamponu, podnoszę głowię i znowu... Jakie traumatyczne przeżycie. Szatan kąpał się na luzie, a potem Kasia, nieświadoma niczego. Siedziałam na toalecie po turecku i widziałam tylko, że ma stopy odwrócone w naszą stronę. Zdziwiło mnie to i zapytałam czy się go nie boi, odpowiedział mi jej pisk. No i jak Ola się kąpała to zaczęła tak piszczeć, że Szatan myjący zęby nie wiedząc o co chodzi ze szczoteczką w buzi odbił się ze strachu o kabiny. HAHAHA. Genialny widok. A później Michał stwierdził, że zabił pająka, bo wyszedł w ich łazience. Jasne. Ja ciała nie widziałam. No, ale Bartek zatkał szparę papierem toaletowym i życie stało się łatwiejsze.


Kolejnym minusem tego obozu było jedzenie. Jak można zaserwować na obiad kaszę mannę z polewą truskawkową albo jajecznicę z ziemniakami lub posłodzoną kapustę kiszoną? Nie mówiąc już o ziemniakach z twarożkiem i olejem lnianym. Dobrze, że nie muszę czegoś takiego jeść na co dzień. Chyba dwa razy obiad był w miarę ogarnięty. Nawet mam zdjęcie. xD

Wtedy właśnie marzyłam o frytkach. <3

Na co nie mogę narzekać? Na brak komarów i na genialnych ludzi. <3 Mój filmik, jako hit obozu, siema. Nic w nim śmiesznego nie było. Oglądanie spadających gwiazd w siedem osób, granie w oszusta (w pewnym momencie już mnie nie sprawdzali, huehue. jestem mistrzem), prawo dżungli, Michał - turysta, praca na powietrzu, robienie pizzy, straszenie Bartka (no mam trochę wyrzuty sumienia, ale należało się mu xD), obserwowanie pełni, karmienie królików, nawet oglądanie jakiegoś buddyjskiego filmu, klapki (ja od samego początku wiedziałam, że to był Chińczyk), kręgielnia, grill, ognisko, "Kohle, Kohle, Kohle", netto, emo Ola, koń na sprężynie, zasłonka od prysznica, dziwne uszy, grupa impra (MARZENIA!), Niemcy, jako idealne klonu znanych nam Polaków, głupie filmiki, dudy z jakiejś kozy, zdjęcia w Wallym, zoo i gibony, mój kolejny wywiad w gazecie, muzeum ze starymi zabawkami, jeeeeeeezus. *-* ZAJEBISTE WSPOMNIENIA. <3

Mój filmik był z efektami tego typu. (:

Prawo dżungli.

Oczywiście gram w Pou. xD

Görlitz z Olą. :D

Michał rozczula się nad smakiem polskiego Grześka. :D

Wally. xD

Obuwie, jak dla klauna. :D

Niemiecka Magda - mistrz kręgli. :D


Papugi w zoo. :D

GIBONY. <3

 Wystawa.

Ognisko. *-*


Jeny, siema. xD

piątek, 31 maja 2013

# 162. lenistwo zgiń

Tyle razy zabierałam się za pisanie notki, że już znudziła mi się jej treść. Obiecywałam ludziom, że opiszę kwietniowy wypad do Warszawy, bo był dość emocjonujący - pociąg, stare miasto, x factor, nowe znajomości, zakupy - ale stworzenie takiej notki zajęłoby mi tyyyyle czasu, że aż na samą myśl się odechciewa.
Miałam jechać dziś na dni Żar, ale stwierdziłam, że lepiej pooglądać znowu Pottera. Zresztą latanie z aparatem jakoś mnie dziś nie bardzo cieszy. Może jutro zrobię jakiś grillowy reportaż na zajęcia. Okaże się. W zasadzie mam tyle do zrobienia, a dopadł mnie ogromny leń. Na zamianę śpię i oglądam filmy.
Powoli zbliżamy się do końca roku, dziś ostatni dzień maja. Nie wierzę, że to tak szybko zleciało. Jeszcze niedawno przeżywałam, że nikogo nie znam w nowej szkole, dziś mogę stwierdzić, że poznałam w niej naprawdę świetnych ludzi. Większość nawet zyskało miano moich murzynów. <3
Mam ostatnio fazę na zapachowe świeczki, głównie malinowe. Łażę z nimi po domu i wdycham przez cały czas, boże. Ogólnie maj to fajny miesiąc. Moje urodzinki (dostałam fajną książkę od Viki i bębenek od Oli) + mam spokój z kościołem, już po bierzmowaniu. Od 21 maja jestem Klaudia Kornelia Hoffman. Endrju idiota na imię Miłość się nie zgodził. Ogólnie msza trwała z trzy godziny. Myślałam, że szlag mnie trafi. A jeszcze na następny dzień miała tyle lekcji... Dobrze, że ogarniałam tylko wos, bo jakimś cudem reszta kartkówek się nie odbyła. :3 Zmienił się mój plan lekcji, teraz mam albo 10, albo 20 minut do autobusu, także po szkole nie błąkam się po Żarach. Mój portfel na tym zyskuje. Ogólnie niewiele już brakuje do zakupu obiektywu, także jest świetnie.

Biorę udział w nowym konkursie. Nie chce mi się prosić o lajki, więc tylko wstawię focie. xD

Poza tym nauczyłam Dominikę latać! :D

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

# 161. Jezu, nie wierzę! ;o

Postanowiłam, że dodam notkę, bo nie pisałam tu już tak dawno... Jakoś nie było czasu. :C Szybkie święta, babcia była na trzy dni... Mamy już plany na przyszłoroczne wakacje, haha. Jeśli wypaliłaby taka akcja to to będzie świetny osiemnastkowy prezent. No tak, ale to za rok. Na razie nie ma co się jarać. Są inne ku temu powody, ale to za chwilkę.
Dziś jest ten jeden z nielicznych poniedziałków, którego nie mogłam się doczekać. Dlaczego? Koniec głosowania na filmik! Normalnie na chemii mnie już nosiło. xD Jeszcze dostałam 4 ze sprawdzianu (znowu minimalnie do 5, wrrrr - tak Eliza, lubię narzekać |patrz opis bloga| <3). Ogólnie to zrobiłam dobrze algorytm na informatyce, jestem 'muskiem'. Smutne, że ten, nad którym siedział Mateusz nie został wcale sprawdzony, haha. Na matmie eee nie pamiętam. Znowu się wyłączyłam. Na angielskim jakąś niezłą fazę mieliśmy. Ogólnie spoko teksty, ale jak pan z 'buuułką' wyskoczył to wysiadłam. Popłakałam się ze śmiechu. Chyba tylko nieliczni z naszej widzieli ten filmik. -> link Poza tym rysowałyśmy z Olą pająki w książce i nasza świetna rozmowa, mrał. ^^ No i na fizyce czy tam wychowawczej ogarnialiśmy, gdzie na wycieczkę jedziemy. Wreszcie nie wiem, co ustaliliśmy, bo postanowiłam zadzwonić do Oli i poznać wyniki. W pewnym momencie wszyscy się na mnie patrzyli, a kiedy powiedziałam 'wygrałyśmy' zaczęli mi bić brawo, mina zdezorientowanej pani - bezcenna. xD Dostałam na dodatek piąteczkę z fizyki, także dzień bardzo na plus! No pomijając fakt, że Monika postanowiła zjeść jogobellę i przy otwieraniu oberwały moje spodnie i plecak... Wróciłam do domu i postanowiłam wybrać się wreszcie do fryzjera. W połowie drogi zadzwoniła do mnie kobieta z tvn, żeby pogratulować nam wygranej i zapytać czy chcemy wziąć udział w x factor jako widownia. Jejciu, pewnie, że chcemy! *-* Normalnie prawie piszczeć zaczęłam. Ola też, jak do niej zadzwoniłam z tą informacją. Byłyśmy przekonane, że bilety dotyczą osób poza podium. Także zdecydowałyśmy, że 27 kwietnia to najlepszy z proponowanych terminów. Jeszcze nie wiem, jak dotrzemy do Warszawy, gdzie się zadomowimy (liczę na znajomości Oli lub pani mamy <3) i tak dalej, ale jest we mnie tyle pozytywnych emocji, że ciężko mi na miejscu wysiedzieć. Chyba do mnie nie dociera, że się udało. No bo ej - luźno rzucony pomysł, szybka realizacja i głosowanie. xD
Jutro nie wybieram się do szkoły, bo idę na promocję do gimnazjum. Wyśpię się chociaż... O ile będę mogła spać! Pojutrze chyba też mnie lekcje ominą, bo jadę na konkurs z niemca. Fajnie, że coś umiem. Na pytanie, "dlaczego ja?" padła odpowiedź "bo jesteś małym szogunem i znasz gramatykę". No tak, ale tu trzeba znać słówka. Jeśli będziemy robić zadania indywidualnie to ja się poddaję, a Viki mnie zastrzeli za brak inteligencji, przepraszam. :< Później czwartek i w piątek miazga, bo konkurs z lasów, bo sprawdzian z niemca i z bandażowania, wrrrrrr. Dobra, czas na mnie. <3